wtorek, 20 sierpnia 2013

przedpołudnie w kuchni

Wczoraj, biegając, straciłam bardzo dużo energii.... Dlatego też dziś, muszę tę energię uzupełnić :-)

Zawsze, gdy pracuję wieczorami, staram się przygotować smaczny obiad mojemu mężowi. Nie dlatego, że mój Kochany nic sobie nie upichci. Upichci i to całkiem nieźle. Ale tak jest wyjątkowo. Nie ma nic bowiem przyjemniejszego, gdy robimy coś, dla kogoś lub z myślą o kimś. Ot tak, po prostu, każdego dnia staramy się zrobić "coś miłego dla drugiego". Nawet nie macie pojęcia ileż to radości i uśmiechu przynosi obojgu! 

Ja zjem dziś mój lunch sama. W tygodniu jest niestety tylko kilka dni, w których możemy razem zjeść obiad. Wielka szkoda, ponieważ uważam, że niczym nie da się zastąpić wspólnie zjedzonego posiłku.

Dziś przygotowałam coś bardzo lekkiego: łosoś z młodymi ziemniakami i świeżymi pomidorkami z cebulą.






















Z racji, że ja zimniaczków tymczasowo nie jadam, zadowolę się łososiem i sałatką.






Udanego popołudnia życze!


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

jogging...

Dobry wieczór!

Jestem z siebie dumna!
Wstałam z kanapy, ubrałam dres i poszłam pobiegać!






                       
















A Wam jak mija wieczór?

wtorek, 13 sierpnia 2013

hurry up end of August!

Wczoraj byłam na małych zakupach. Zobaczcie co udało mi się upolować...


W deszczowe dni mam zawsze problem z obuwiem, kalosze wydają się być idealne. Już niedługo jesień, więc pewnie nieraz je założę. Teraz już na pewno nie ominę żadnej kałuży.
Najbliższą przemiłą okazją, by je założyć, będzie wrześniowe grzybobranie z moim Mężem. On jest mistrzem w tej kategorii. Huntery będą doskonałe na poranne przechadzki po lesie. 

Tymczasem ja odliczam dni do końca sierpnia, najpierw będzie upragniony urlop w domu, w Polsce, a potem wielka niespodzianka, na którą bardzo długo czekaliśmy...

pozdrawiam






czwartek, 8 sierpnia 2013

Witajcie!

Jak Wam mija tydzień? 
Ja w tym tygodniu zdecydowanie zwolniłam. Mniej pracuję i mam troszkę więcej czasu dla siebie. Z racji tego, że dziś mam dzień wolny, chce odpocząć. 
Od pewnego czasu bardzo doskwiera mi monotonia mojego życia. Każdy dzień zdaje się wyglądać podobnie. Chyba dopadł mnie jakiś wirus... :-)
Zainspirowana Malachitt postanowiłam zrobić przepyszne Leczo na obiad. Z racji tego, że nie jem węglowodanów, jego głównym składnikiem bedzie mięso mielone. Te prawdziwe Leczo, moja Mama robi zawsze z kiełbasą, ja natomiast żeby dodać życiu smaka- trochę poeksperymentuję. Może te kolory na talerzu troszkę pobudzą mnie do życia i działania :-)

Tymczasem odpoczywam na moim tarasie. Słońce dziś jest cudowne, jest ciepło, ale nie gorąco. Taką pogodę lubię najbardziej. 


Miłego dnia!!!!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Węglowodany - pierwszy upadate!

Działa!
Dziś po 8 dniach ucieczki od węglowowdanów okazało się, że jest już 4 kilo mniej. Bardzo mnie to cieszy. Wiem, że na początku zawsze najłatwiej. Z biegiem czasu może być już troszkę gorzej, ale jestem pełna optymizmu i radości. Myślę, że ten mały eksperyment dobrze mi zrobi. Czytałam wiele ostatnio na temat glutenu, jak wiele osób go nie toleruje. Zadziwiające, jak nasz kochany chrupiący chlebek może być szkodliwy. Ja do jedzenia świerzych pszennych bułeczek na pewno powrócę, choć częściej  chyba będę wybierać te razowe i żytnie.

Dobrej nocy Kochani!!!




wtorek, 30 lipca 2013

sierpień bez węglowodanów!

Witajcie moi Kochani!

Z racji tego, iż 2 września wyjeżdżam na bardzo długo wyczekiwany i zasłużony urlop, postanowiłam trochę o siebie zadbać. A jak inaczej możemy sobie poprawić wygląd i samopoczucie jak nie dietą!

Czytałam wiele na temat diet. Przeanalizowałam chyba dziesiątki różnych, zrobiłam małe testy i padło na dietę bezwęglowodanową. Pierwotnie miała to być dieta białkowa, ale szybko poszłam po rozum do głowy. Zastosowałam się tylko do 3-ech dni czystych protein, by pozbyć się nadmiaru wody. Muszę przyznać, że na mnie zadziałało świetnie!

Z racji tego, że mamy lato w pełni, a w sklepach i na bazarkach mamy mnóstwo świerzych i sezonowych warzyw, postanowiłam skomponować z nich właśnie moje miesięczne menu. Jak wiadomo same warzywa to za mało, by funkcjonować należycie. Chcę dołączyć do nich proteiny w postaci ryb i chudych mięs (z przewagą na ryby, bo za tymi przepadam). Takie połączenie zapewni mi wiele niezbędnych witamin i minerałów, a także białek, które potrzebne są do funkcjonowania mięśni i kośćca. Produkty, które wyeliminuję z diety to właśnie węglowodany. Chleb, makarony, ryż, ziemniaki staną mi się zupełnie obce na miesiąc. Produkty pełnoziarniste postaram się zastąpić błonnikiem występującym w warzywach, tak by dostarczyć mojemu organizmowi wszytstkiego, co jest mu absolutnie niezbędne, by funkcjonować. 

Mam nadzieje, że ten rodzaj odżywiania przyniesie efekt, a ja poczuję się lepiej no i oczywiście lżej!


Sami zaobaczcie jakie to smakowite!



niedziela, 28 lipca 2013

zawrót głowy pogodowy...

Witajcie!

W Polsce dziś 40 stopni w słońcu a u mnie deszcz...
Jeszcze chwilę temu mieliśmy świetną pogodę. Na tutejsze warunki klimatyczne to istny zawrót głowy. Plaże były przepełnione, parki oblegane, aż do dnia wczorajszego. Kompletna zmiana o 180 stopni...

Ja jednak chyba gdzieś po cichutku się uśmiecham... :-)  Bardzo lubię taką pogodę. Mogę zostac w domu i zrelaksować się na dobre. Deszcz cichutko stuka o parapet, a ja zwyczajnie odpływam... Uwilbiam rześkie powietrze, które wypełnia cały dom!

W takie dnie jak dziś uwielbiam oglądać filmy. Wybieram zawsze te, które zawsze miałam w zanadrzu, ale nigdy nie było dobrego momentu, by je oglądnąć. Dziś padło na "Skazani na Shawshank" (klik).


Niesamowita historia opowiadająca o wielkiej przyjaźni, sile charakteru, wytrwałości ludzi, którzy z góry zostali skazani na stracenie. Szkoda, że tak późno się za ten klasyk zabrałam, zwłaszcza, że to klasyk z 1994 roku! Gorąco polecam.

Tymczasem moi Kochani, zabieram się za wieczorne SPA. Jutro mój rutynowy dzień wolny, więc dziś mogę więcej czasu spędzić w łazience, nie przejmując się, że rano trzeba wcześnie wstać. Na pierwszy strzał idzie maseczka z alg, olejowanie włosów i henna. W praniu wyjdzie, czy jeszcze coś innego wymaga naprawy :-)

Udanego i owocnego tygodnia Wam życze!!!

środa, 24 lipca 2013

zmiany na horyzoncie...

Po ponad miesięcznej przerwie wracam do Was!

Natłok pracy, (czasem i po 13 godzin dziennie) nie pozwalał mi żyć tak, jak lubię...
Nie jest to jednak żadne wytłumaczenie, dlaczego mnie tak długo nie było...
Prawdę mówiąc, ostatnimi czasy, cierpiałam na chroniczny brak inspiracji w moim życiu. Kompletna agonia zawładnęła moim zyciem. Wszystko było bardzo zwyczajne. Mówiąc "zwyczajne" mam na myśli nudne, takie same, bez emocji, bez ryzyka. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zmęczyło. Bardziej niż wspinaczka na najwyższe szczyty....

Teraz będzie inaczej, musi być!!!
Postanowiłam się nie poddawać, nigdy w zyciu!
Dlatego też jestem z Wami znów.
Odradzam się po raz kolejny jak Feniks z popiołów i zamierzam być na dobre! :-)

A oto mój nowy zakup.





Zdecydowanie jestem trampiarką :-)
Zastanawiałm się nad kolorem kilka dobrych tygodni i zdecydowałam się na kremowe. Oh jakie one cudne!!!
Co myślicie? Podobają się Wam?



P.S. Jest też nowa szata graficzna!!! Ta zdecydowanie lepiej do mnie pasuje!

poniedziałek, 3 czerwca 2013

niedziela, 2 czerwca 2013

niedzielny relaks...

Dziś cały dzień świeciło piękne słońce. Po tygodniu pracy nic więcej mi nie było trzeba. Uwielbiam takie leniuchiwanie na trawie. A oto dowód na to, jaki Edynburg jest piękny wiosną...







Udanego tygodnia Kochani!!!



czwartek, 9 maja 2013

wiosenne nowości

Witajcie Kochani!

Jestem chyba na fali wiosennych zakupów. Tym razem jednak, postanowiłam, iż będą one bardzo przemyślane. Chodzę intensywnie po sklepach, zastanawiam się i planuję co będę nosić w tym sezonie.

Jak na razie zakupiłam dwie pary butków!
Sami zobaczcie





Dziś u mnie bardzo kiepska pogoda. Nie poddaje się jednak i wracam po przerwie do mojego steppera. Zainspirowana zmianami wokół, zabieram się za 6 Weidera. Powiem Wam, że nawet jestem pełna wiary w to, że mi się uda :-)

Dziś na kolację po raz kolejny sałatka z poprzedniego wpisu. Mój Mąż oszalał na jej punkcie.... Ja z resztą też :-)

Do miłego!






wtorek, 7 maja 2013

Maszaa w kuchni...

Witajcie Kochani!!!

Dziś mała inspiracja na lekką sałatkę. Coś na szybko, a zarazem pożywnie, zdrowo no i przesmacznie...

Potrzebne będą:

  • sałata (najlepszy jest mix naszych ulubionych sałat)
  • kilka pomidorków koktajlowych
  • kilka piórek cebuli
  • grillowana pierś z kurczaka
  • ser kozi
  • awokado
sos:
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 łyżeczki musztardy dijon
  • łyżeczka wody
  • sól, pieprz


Przygotowanie jest bardzo proste.

Najpierw zajmijmy się sosem. Podczas gdy my będziemy układać wszystko na talerzu, smaki doskonale się połączą.

Następnie na talerzu układamy sałatę, pomidorki koktajlowe, kroimy awokado w paseczki, dodajemy grillowaną pierś z kurczaka (pokrojoną), kruszymy odrobinę naszego ulubionego sera (ja dodałam kozi ser), na końcu polewamy sosem, w zależności co do upodobań..... i gotowe!

A oto moja sałatka!





i mały deser...



Mam nadzieję, że narobiłam Wam smaka...

Pozdrawiam :-)


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

kawa doskonała

Witajcie!

Ostatnie dni były dla mnie bardzo pracowite, dlatego też postanowiłam, że mój wolny poniedziałek będzie bardzo powolny i leniwy. Cały dzień (poza jednym wyjściem na zakupy) snuję się po domu popijając kawkę... Cudna sprawa mieć taki dzień dla siebie...

Dziś chcę Wam przedstawić nasz zaparzacz do kawy. Pijemy z niego kawkę już ponad 4 miesiące i nadszedł czas, żeby Wam go przedstawić i zrecenzować.

Zawsze marzył nam się prawdziwy ciśnieniowy ekspres, tylko że zawsze coś było nie tak. Jeden był za drogi, drugi nie w tym kolorze, trzeci za duży, itp. Aż tu nagle zwróciliśmy uwagę na zaparzacze.
Nasz mały "ekspres" został zakupiony przy okazji zakupów świątecznych w jednym z domów handlowych. Muszę przyznać, że byłam do niego dość sceptycznie nastawiona.


Nasz jest marki BODUM, model: Columbia.
cena to ok: 330 zł (źródło: www.ceneo.pl)

Mój ma pojemność 1litra, a w praktyce to 8 filiżanek.
Jest zrobiony ze stali nierdzewnej, ściany zaparzacza są podwójne, co daje się porównać do termosu, a kawa pozostaje w nim ciepła i świeża na ponad 2 godziny.

Już od dziecka zapach kawy kojarzył mi się bardzo dobrze. Pamiętam, jak byłam mała, moja Mama mieliła ziarna kawy, a w domu unosił się taki aromat, że aż się w głowie kręciło. Teraz jest podobnie. Nie wyobrażam sobie już innej kawy o poranku.


Przepis jest banalny. Wystarczy wsypać kawę (najlepiej tę średnio mieloną), zalać gorącą wodą, przykryć przykrywką i poczekać kilka minut. Po około 4 minutkach kawka gotowa.


Następna porcja już jutro z rana :-)

Pozdrawiam




czwartek, 25 kwietnia 2013

kulinarne inspiracje...

Witajcie Kochani!

Czas zacząć!

Dziś na pierwszy plan pójdzie pasta. Spaghetti, bo zwyczajnie tylko taki rodzaj miałam. Nic bardzo wyszukanego; coś, z niczego. Niemal zawsze mamy te produkty w lodówce. 


Kuchnia włoska gości u mnie na talerzu bardzo często, zwłaszcza wtedy, gdy pracuję na ranną zmianę. Zainspirowana zapachami lunchu, tworze coś na własną rękę w zaciszu domowym. Tym to sposobem w Szkocji, w Polskim domu, mam kawałek solidnie pachnącej Toskanii. Do tego lampka wina i towarzysz życia! Czego od życia mogę chcieć więcej?




Bardzo wiele sosów do makaronu serwowanych w naszej restauracji, jest na bazie sosu pomidorowego ( jest kilka takich, które nie mają ani grama pomidora w sobie, ale o takich innym razem). Otóż nic bardziej prostszego. By im dodać głębi, poza warzywami i dodatkami, możemy dodać brandy lub wytrawnego wina, by go "podrasować" dodajemy odrobinę śmietany. Musimy pamiętać o zachowaniu proporcji, ponieważ sos ma być otoczką, kompanem, tłem, a nie bohaterem pierwszego planu. Włosi nauczyli mnie dobierać składniki i łączyć smaki. Dzięki Nim właśnie, wiem jak smakuje prawdziwa pasta. Sosy z torebek to hańba i próba zemsty. Nic bardziej mylnego, że tak jest łatwiej i szybciej. 




Najsmaczniejsze pasty, to te najprostsze. Nieprawdą jest, że makarony tuczą i są ciężkostrawne. Porcja aglio olio peperoncino, jest dużo lżejsza aniżeli ziemniaczki, kotlecik mielony i ogóreczek. Jeśli taki makaron przygotujemy z wersji pełnoziarnistej, to znajdziemy się na piedestale, na który wyniesie nas jako przykład każdy żywieniowiec.

Dziś na obiad "Spaghetti primavera" (wiosna po mojemu)
składniki:
-spaghetti
-passata lub puszka pomidorów (można zrobić sos pomidorowy z kilku pomidorów)
-pół cukinii (drugie pół, na następny raz)
-4/5 pieczarek
-cebula, czosnek
-kawałek czerwonej papryki
-pół kiełbasy (może być bez, w wersji wegetariańskiej)
-pieprz, sól, oliwa, bazylia

Bardzo szybki i prosty sposób na obiad, który powstaje w ciągu 15 minut. 




na patelnię: oliwa, czosnek i cebula


















następnie dodać wszystkie składniki:
ja najpierw dodaje kiełbasę, by wydobyć z niej smak po czym wszystkie warzywa zaczynając od najtwardszych





czekam aż wszystkie składniki zmiękną soląc je odrobinkę, co chwilę mieszając












na końcu zawsze sos pomidorowy; doprawiam do smaku tak, by każdy na talerzu mógł go stopniować











Pozostaje tylko połączyć sos z makaronem i smacznego!




Próbujcie Kochani, twórzcie smaki i dajcie znać jak Wam poszło!

Smacznego!

niedziela, 21 kwietnia 2013

niedziela....

Witajcie!!!

Dzisiejszy dzień już od początku tygodnia napawał mnie wielkim optymizmem. Każdego dnia skrupulatnie sprawdzałam prognozę pogody. Bywało różnie. Raz było słonecznie, raz deszczowo. "Najważniejsze, by nie wiało" - powtarzałam jak mantrę...

I faktycznie plan się powiódł, wszystko się udało, niemal wszystko. Nie przewidziałam jednak, iż mój kochany Mąż zapragnie pograć w piłkę w sobotni wieczór, po czym rozgrzane gardełko ochłodzi zimnym "sportowym piwkiem". 
Tak więc nici z dzisiejszych rowerków....

A oto jak się kończą takie pomysły następnego dnia.....


Tak więc plan B na dziś:
-ugotować smaczny, pożywny i lekki obiad
-zrobić zakupy w ulubionym markecie
-bierny relaks


Udanej niedzieli Kochani!






czwartek, 18 kwietnia 2013

powrót...

Witajcie kochani!

Nie było mnie trochę. Jest mi strasznie głupio, że tak zaniedbałam coś, czego realizacja sprawia mi tyle radości. Tak czasem bywa, gdy w naszym życiu, wokół nas dzieje się wiele. 
Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło, ale przyrzekam, że przez ten cały czas moje myśli były bardzo pozytywne. Ani razu nie dałam się pesymistycznym myślom, co więcej, postanowiłam być taka zawsze, bo świetnie się z tym czuję! Wam tez to polecam!

Mam mnóstwo planów. Nawet zbieram się do spisania małego planu, żeby nic mi nie uciekło w siną dal. Chcę stworzyć kilka nowych cykli na moim blogu. Wiele z nich będzie dotyczyło mojego życia codziennego. Marzy mi się mała zakładka o gotowaniu, ponieważ kuchnia to jedna z moich największych pasji. Chce Wam pokazywać moje przepisy, które wymyślam i ciągle modyfikuję. Wciąż zabieram się do stworzenia mojego małego zeszytu, by zebrać w nim paletę moich smaków, która to cały czas jest tylko w mojej głowie... Chcę Wam opowiedzieć o mojej coraz większej pasji, jaką jest jazda na rowerze. Oj! Jest tego tyle, że chyba muszę zrobić listę list, żeby się nie pogubić :-)

Cieszę się, że wracam... Wracam do Was pełna energii, z pełną pomysłów głową. Uwielbiam mieć cel, uwielbiam do niego dążyć. Chcę się chwalić sukcesami i dzielić z Wami porażki. Jestem taka radosna i pełna pozytywnej energii, jak jeszcze nigdy dotąd!!!


Tymczasem zmykam do ciepłego łóżeczka poczytać trochę. Podkradłam mojej Mamie ostatnie dzieło Katarzyny Grocholi - "Houston, mamy problem". Nie jest to literatura, która pobudza do głębszych przemyśleń, ale świetnie mnie relaksuje, a to mnie cieszy najbardziej. 



Trzymajcie się cieplutko Kochani!!!

do następnego :-)

niedziela, 17 marca 2013

bardzo pozytywny tydzień!

Witajcie kochani w niedzielny poranek!

Ja mam weekend. Tym razem dwudniowy, bo jutro także odpoczywam. Cudownie! :-)

Wczoraj przeczytałam cudowny artykuł w szkockiej prasie. Dotyczył on pozytywnego patrzenia na świat. Dokładniej, mowa była, o naszym sposobie postrzegania świata, który jest bardzo negatywny i pełen obaw. Prawdę mówiąc, jestem doskonałym przykładem, a moje zdjęcie powinno być zamieszczone obok ;-p

Ileż to razy powtarzałam jak mantrę "nie chce mi się", "nie da rady", "a po co?", "bez sensu"!
Nasza podświadomość bardzo reaguje na tego rodzaju komentarze. Powtarzając je bez przerwy, powodujemy, iż zaczynamy tak myśleć, a co gorsza wierzyć w to! Koniec końców, nie ma w nas wiary we własne możliwości, a co gorsza, stajemy się tak negatywni, że najmniejsze czynności są bez sensu...

Dlatego też, oficjalnie od dziś, zaczynam tydzień pozytywnego myślenia. Na razie zrobię test do następnej niedzieli. Będę się starać w każdej sekundzie myśleć pozytywnie, nie wolno mi narzekać, nawet wstanie o 5 rano będzie powodem do radości, a uśmiech na twarzy pozostanie nawet podczas snu!!!!

Tak! Chce mi się!!!

zdj.keepcalm-o-matic.co.uk




Wy też się dołączacie???

Pozdrawiam bardzo pozytywnie ;-)


czwartek, 14 marca 2013

moje sposoby na walkę ze stresem

Witajcie Kochani!

Jak Wam minął dzień?

Mi jak zwykle bardzo szybko, pracowicie.

Moje sposoby na stres od pewnego czasu stają się nieodzownym rytuałem, który towarzyszy mi przynajmniej raz w tygodniu. W weekend bowiem zawsze muszę naładować akumulatory na kolejny tydzień.
Z racji tego, że ja w soboty zawsze pracuję, mój weekend albo jest jednodniowy, albo dwudniowy. Zawsze staramy się w ciągu naszych wolnych dni wypełnić czas po brzegi. Organizujemy zakupy, sprzątamy, robimy sterty prania, no i odpoczywamy - zazwyczaj aktywnie. Aktywność podyktowana jest aurą na zewnątrz. Jeśli tylko zaświeci słońce, od razu wynurzamy się z domu by pojeździć na naszych rowerkach, albo trochę pospacerować. Bardzo lubimy ten rodzaj rekreacji i nie zamienimy go za nic w świecie!



Wieczór z książką
Odkąd pamiętam książka była dla mnie doskonałą odskocznią od szarej codzienności. Dobra lektura poprzedzona relaksującą kąpielą, to coś, na co czekam z utęsknieniem. Nie wyobrażam sobie korzystać tylko z prysznica. To prawda, że w natłoku codzienności takie odświeżenie jest najszybsze, ale gdy nadchodzi weekend w grę już tylko wchodzi wanna wypełniona pianą po brzegi. Jeśli akurat nie mam żadnej książki na stoliczku nocnym, zazwyczaj zabieram się do nadrabiania zaległości w prasie, nie tylko tej codziennej. Od lat czytam "Zwierciadło", "Charaktery" a także miesięczniki o tematyce wnętrzarskiej.


zdj. zawszetrendy.pl

Sprzątanie na odstresowanie
Nic tak nie odpręża (przynajmniej mnie), jak czyste powietrze wokół. Przy gruntownym sprzątaniu możemy wypocić sporo energii, którą bardzo często poświęcamy na zamartwianie się rzeczami, które i tak są od nas niezależne. Jak się troszkę zmęczymy, a wokół zapanuje ład, nasza głowa i myśli również przejaśnieją. Sprawy nabiorą innych barw. Rozwiązania, które często były nie do zrealizowania, niezauważalnie przeskoczą na sam początek, dając zaskakujący rezultat.

Bo nie da rady bez czekolady
Co powiecie na małą dawkę magnezu? Ja zdecydowanie jestem na tak. Może to być zwykły batonik, ciasteczko do kawy, bądź popołudnie spędzone na pieczeniu najwymyślniejszych słodkości. Zostało udowodnione naukowo, iż czekolada przyczynia się do wzrostu poziomu endorfin w naszym organizmie. A jak wiadomo, im więcej endorfin, tym bardziej jesteśmy wyluzowani. Musimy jednak uważać, by nie tylko w taki sposób dostarczać sobie bodźców do produkcji hormonów szczęścia, bo dodatkowe kilogramy mogą być kolejnym powodem do stresu... :-)



Prześpij się z tym
Kiedy już mam naprawdę wszystkiego dość i chcę uciec tam, gdzie pieprz rośnie - stawiam na sen. To jest co prawda jeden z najtrudniejszych "odstresowaczy", ponieważ bardzo ciężko jest się na tyle wyciszyć,by  po prostu zasnąć. Ja mam na to jednak metodę. Korzystam z naturalnych wspomagaczy: dobra kolacja (ja należę do osób, które dobrze śpią po kolacyjce :-)), lampeczka ulubionego wina, melisa.... A jak jeszcze w tle leci dobry film, a nasz ukochany jest tuż obok i nas głaszcze po główce - nie ma szans na bezsenność. Po 8 godzinach dobrego snu, wstajemy orzeźwieni, a świat i problemy już nie są takie straszne.





A jakie są Wasze sposoby walki ze stresem? Dajcie znać. Jestem taka ciekawa!!!


Pozdrawiam
Masza

środa, 13 marca 2013

inspiracja na dziś




"Denerwować się to znaczy mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych."
Ernest Hemingway





P.S. a już jutro obiecane sposoby na stres... Miłego dnia

niedziela, 10 marca 2013

czy to już wiosna?

Nie wiem czy to marzec spowodował, że chcę wszystko na nowo poukładać?

Od dawna wokół niej chodziłam i szczerze mówiąc nie bardzo mogłam już na nią patrzeć. Z dnia na dzień, podświadomie, nie układając należycie niczego, doprowadziłam do okropnego nieporządku w mojej szafie!



Jest niedziela, godzina 23:10 a ja zabieram się za porządki w mojej szafie.
Chyba dzisiejsze zakupy troszkę mnie zmotywowały.... trzeba w końcu zrobić miejsce... :-)

A oto efekt końcowy. Myślę, że brak porównania!







Pozdrawiam
Maszaa

P.S.
A jutro moje sposoby na stres....

piątek, 8 marca 2013

8th of March

Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Kobiet moje Kochane!!!!

Ja dziś dostałam najwspanialsze kwiaty od najwspanialszego mężczyzny na świecie...



poniedziałek, 4 marca 2013

Zdrowa dieta

Wspominałam Wam już kiedyś, że mam małego "bzika" na punkcie zdrowej diety. Zwracam wielką uwagę na to, co znajduje się w naszej kuchni.




Zdrowe odżywianie to nie to samo, co bycie na diecie. Zdrowe odżywianie to dokonywanie właściwych wyborów każdego dnia. Można się katować nowinkami diety Cambridge, diety niełączenia, Dukana czy też plaż południa, ale żadna z nich nie zapewni nam zdrowia i ładnej, "zdrowej" figury na zawsze.

Bardzo często szukamy pomocy na wiele dolegliwości w suplementach diety coraz częściej kupowanych już w supermarketach. A tymczasem żeby mieć zdrową skórę, paznokcie i włosy, wystarczy jeść orzechy, nasiona słonecznika, pestki dyni, oleje w każdej postaci, ryby, nie zapominając również o białku, którego jest mnóstwo w mięsie. Nie ma szans na piękną cerę, bez wyprysków, kiedy na śniadanie pijemy tylko kawę a na obiad chodzimy do budki z kebabem albo do McDonalda.
Podobnie jest z całym naszym ciałem. Zamiast frytek smażonych w głębokim oleju, codziennie wybierajmy kasze w każdej postaci, ryże, czy też nasze polskie ukochane gotowane ziemniaki. Starajmy się jeść wszystko, na co mamy ochotę, ale zawsze w dużo zdrowszej wersji. Najważniejsza jest różnorodność, przy jednoczesnym zachowaniu równowagi.




W mojej kuchni zawsze stosuję zasadę gotowania od podstaw, nie kupuję raczej produktów już przetworzonych. Nawet sos pomidorowy robię sama. Bardzo ważne dla mnie są również etykiety. Zawsze sprawdzam skład.



Już dawno wyeliminowałam z moich półek glutaminian sodu (i jego pochodne podobieństwa), konserwanty i spulchniacze. Do przyprawiania służy mi sól morska, pieprz i zioła.

Pewnie zaraz padnie pytanie:

Czy zdrowa dieta jest receptą na wszystko? Pewnie nie! Ale dzięki zdrowej diecie jest dużo łatwiej funkcjonować i wyglądać dobrze. Jest również mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na wiele chorób, których w dzisiejszym wiecznie "ulepszanym" światku, jest niestety coraz więcej...

smacznego!

Masza







piątek, 1 marca 2013

March!

Już jest!

Marzec!

2 miesiące roku już za nami! Niesamowicie szybko ten czas ucieka.

Ja dziś przywitałam dzień przepięknym słońcem. Czuje, że wiosna jest już z nami. Mam nadzieję, że na dobre. Pójdę chyba utopić marzannę, nie szkodzi, że trochę przed czasem. Heh...

Życzę Wam miłego dnia!

Buziole!


czwartek, 28 lutego 2013

same przyjemności

Jak Wam mija tydzień?

Dziś czwartek....a jak wiadomo, lubię czwartek :-)

Postanowiłam ten dzień spędzić na przyjemnościach i ani trochę nie myśleć negatywnie.
Na pierwszy rzut zjadłam przepyszne śniadanko, które mój mąż zrobił specjalnie dla mnie.
Odkryłam dziś całkiem przypadkiem maleńką piekarnię, w której pieką przepyszny chleb na zakwasie.
Na dziś wybrałam żytni razowy. Co za smak!















Mały spacer na zakupy. A oto co spotkałam po drodze....
Wiosna już tuż, tuż....


Dziś mamy dwa obiady...
Mój ukochany oczywiście ma wersję dla mięsożernych. Żeberka w sosie miodowo-pomidorowym z majerankiem. Połączenie naprawdę robi wrażenie...
Ja miałam ochotę na ryż z jabłkami. Taki z dzieciństwa. Smaczne i lekkostrawne!



Na wieczór zaplanowałam kąpiel i pielęgnację twarzy. Tu w roli głównej wystąpią dziś algi. Nic tak dobrze nie służy mojej cerze. Peeling i maseczka to doskonałe połączenie w dzień wolny. Przez resztę tygodnia nie mam na to niestety czasu.

A Wam jak minął dzień? Równie leniwie?

Pozdrawiam
Masza