poniedziałek, 29 kwietnia 2013

kawa doskonała

Witajcie!

Ostatnie dni były dla mnie bardzo pracowite, dlatego też postanowiłam, że mój wolny poniedziałek będzie bardzo powolny i leniwy. Cały dzień (poza jednym wyjściem na zakupy) snuję się po domu popijając kawkę... Cudna sprawa mieć taki dzień dla siebie...

Dziś chcę Wam przedstawić nasz zaparzacz do kawy. Pijemy z niego kawkę już ponad 4 miesiące i nadszedł czas, żeby Wam go przedstawić i zrecenzować.

Zawsze marzył nam się prawdziwy ciśnieniowy ekspres, tylko że zawsze coś było nie tak. Jeden był za drogi, drugi nie w tym kolorze, trzeci za duży, itp. Aż tu nagle zwróciliśmy uwagę na zaparzacze.
Nasz mały "ekspres" został zakupiony przy okazji zakupów świątecznych w jednym z domów handlowych. Muszę przyznać, że byłam do niego dość sceptycznie nastawiona.


Nasz jest marki BODUM, model: Columbia.
cena to ok: 330 zł (źródło: www.ceneo.pl)

Mój ma pojemność 1litra, a w praktyce to 8 filiżanek.
Jest zrobiony ze stali nierdzewnej, ściany zaparzacza są podwójne, co daje się porównać do termosu, a kawa pozostaje w nim ciepła i świeża na ponad 2 godziny.

Już od dziecka zapach kawy kojarzył mi się bardzo dobrze. Pamiętam, jak byłam mała, moja Mama mieliła ziarna kawy, a w domu unosił się taki aromat, że aż się w głowie kręciło. Teraz jest podobnie. Nie wyobrażam sobie już innej kawy o poranku.


Przepis jest banalny. Wystarczy wsypać kawę (najlepiej tę średnio mieloną), zalać gorącą wodą, przykryć przykrywką i poczekać kilka minut. Po około 4 minutkach kawka gotowa.


Następna porcja już jutro z rana :-)

Pozdrawiam




czwartek, 25 kwietnia 2013

kulinarne inspiracje...

Witajcie Kochani!

Czas zacząć!

Dziś na pierwszy plan pójdzie pasta. Spaghetti, bo zwyczajnie tylko taki rodzaj miałam. Nic bardzo wyszukanego; coś, z niczego. Niemal zawsze mamy te produkty w lodówce. 


Kuchnia włoska gości u mnie na talerzu bardzo często, zwłaszcza wtedy, gdy pracuję na ranną zmianę. Zainspirowana zapachami lunchu, tworze coś na własną rękę w zaciszu domowym. Tym to sposobem w Szkocji, w Polskim domu, mam kawałek solidnie pachnącej Toskanii. Do tego lampka wina i towarzysz życia! Czego od życia mogę chcieć więcej?




Bardzo wiele sosów do makaronu serwowanych w naszej restauracji, jest na bazie sosu pomidorowego ( jest kilka takich, które nie mają ani grama pomidora w sobie, ale o takich innym razem). Otóż nic bardziej prostszego. By im dodać głębi, poza warzywami i dodatkami, możemy dodać brandy lub wytrawnego wina, by go "podrasować" dodajemy odrobinę śmietany. Musimy pamiętać o zachowaniu proporcji, ponieważ sos ma być otoczką, kompanem, tłem, a nie bohaterem pierwszego planu. Włosi nauczyli mnie dobierać składniki i łączyć smaki. Dzięki Nim właśnie, wiem jak smakuje prawdziwa pasta. Sosy z torebek to hańba i próba zemsty. Nic bardziej mylnego, że tak jest łatwiej i szybciej. 




Najsmaczniejsze pasty, to te najprostsze. Nieprawdą jest, że makarony tuczą i są ciężkostrawne. Porcja aglio olio peperoncino, jest dużo lżejsza aniżeli ziemniaczki, kotlecik mielony i ogóreczek. Jeśli taki makaron przygotujemy z wersji pełnoziarnistej, to znajdziemy się na piedestale, na który wyniesie nas jako przykład każdy żywieniowiec.

Dziś na obiad "Spaghetti primavera" (wiosna po mojemu)
składniki:
-spaghetti
-passata lub puszka pomidorów (można zrobić sos pomidorowy z kilku pomidorów)
-pół cukinii (drugie pół, na następny raz)
-4/5 pieczarek
-cebula, czosnek
-kawałek czerwonej papryki
-pół kiełbasy (może być bez, w wersji wegetariańskiej)
-pieprz, sól, oliwa, bazylia

Bardzo szybki i prosty sposób na obiad, który powstaje w ciągu 15 minut. 




na patelnię: oliwa, czosnek i cebula


















następnie dodać wszystkie składniki:
ja najpierw dodaje kiełbasę, by wydobyć z niej smak po czym wszystkie warzywa zaczynając od najtwardszych





czekam aż wszystkie składniki zmiękną soląc je odrobinkę, co chwilę mieszając












na końcu zawsze sos pomidorowy; doprawiam do smaku tak, by każdy na talerzu mógł go stopniować











Pozostaje tylko połączyć sos z makaronem i smacznego!




Próbujcie Kochani, twórzcie smaki i dajcie znać jak Wam poszło!

Smacznego!

niedziela, 21 kwietnia 2013

niedziela....

Witajcie!!!

Dzisiejszy dzień już od początku tygodnia napawał mnie wielkim optymizmem. Każdego dnia skrupulatnie sprawdzałam prognozę pogody. Bywało różnie. Raz było słonecznie, raz deszczowo. "Najważniejsze, by nie wiało" - powtarzałam jak mantrę...

I faktycznie plan się powiódł, wszystko się udało, niemal wszystko. Nie przewidziałam jednak, iż mój kochany Mąż zapragnie pograć w piłkę w sobotni wieczór, po czym rozgrzane gardełko ochłodzi zimnym "sportowym piwkiem". 
Tak więc nici z dzisiejszych rowerków....

A oto jak się kończą takie pomysły następnego dnia.....


Tak więc plan B na dziś:
-ugotować smaczny, pożywny i lekki obiad
-zrobić zakupy w ulubionym markecie
-bierny relaks


Udanej niedzieli Kochani!






czwartek, 18 kwietnia 2013

powrót...

Witajcie kochani!

Nie było mnie trochę. Jest mi strasznie głupio, że tak zaniedbałam coś, czego realizacja sprawia mi tyle radości. Tak czasem bywa, gdy w naszym życiu, wokół nas dzieje się wiele. 
Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło, ale przyrzekam, że przez ten cały czas moje myśli były bardzo pozytywne. Ani razu nie dałam się pesymistycznym myślom, co więcej, postanowiłam być taka zawsze, bo świetnie się z tym czuję! Wam tez to polecam!

Mam mnóstwo planów. Nawet zbieram się do spisania małego planu, żeby nic mi nie uciekło w siną dal. Chcę stworzyć kilka nowych cykli na moim blogu. Wiele z nich będzie dotyczyło mojego życia codziennego. Marzy mi się mała zakładka o gotowaniu, ponieważ kuchnia to jedna z moich największych pasji. Chce Wam pokazywać moje przepisy, które wymyślam i ciągle modyfikuję. Wciąż zabieram się do stworzenia mojego małego zeszytu, by zebrać w nim paletę moich smaków, która to cały czas jest tylko w mojej głowie... Chcę Wam opowiedzieć o mojej coraz większej pasji, jaką jest jazda na rowerze. Oj! Jest tego tyle, że chyba muszę zrobić listę list, żeby się nie pogubić :-)

Cieszę się, że wracam... Wracam do Was pełna energii, z pełną pomysłów głową. Uwielbiam mieć cel, uwielbiam do niego dążyć. Chcę się chwalić sukcesami i dzielić z Wami porażki. Jestem taka radosna i pełna pozytywnej energii, jak jeszcze nigdy dotąd!!!


Tymczasem zmykam do ciepłego łóżeczka poczytać trochę. Podkradłam mojej Mamie ostatnie dzieło Katarzyny Grocholi - "Houston, mamy problem". Nie jest to literatura, która pobudza do głębszych przemyśleń, ale świetnie mnie relaksuje, a to mnie cieszy najbardziej. 



Trzymajcie się cieplutko Kochani!!!

do następnego :-)